
Jak nam się razem pracuje po 2 latach?
To bardzo trudne pytanie, ale zadaję je sobie każdego dnia, żeby na bieżąco sprawdzać, czy to był dobry pomysł i dokąd zmierzamy jako… małżeństwo.
Bo jak wiecie, albo nie – 2 lata temu Marcin odszedł z etatu, by w 100% zaangażować się w nasz wspólny biznes (który wciąż jeszcze trudno nam nazwać „biznesem”, ale może po prostu to słowo nie pasuje do ciepłych Cieplików? No i ten rok mocno dał nam w kość…ale komu nie dał?)
Choć tak naprawdę był ważniejszy powód, by Marcin rzucił etat – bardzo chcieliśmy być w tym rodzicielstwie RAZEM, spędzać razem jak najwięcej czasu, a Ciepliki – firma mająca swą siedzibę w domu – były wspaniałym pretekstem
I to marzenie się spełniło! I zawsze będę za to wdzięczna losowi, że tego doświadczyliśmy. Że oboje byliśmy przy Madzi tak dużo, gdy była taka malutka
I że mogliśmy doświadczyć siebie nawzajem jako początkujący rodzice… bo to był nie lada sprawdzian tego, jak się ze sobą dogadujemy.
2 lata później mam wrażenie, że stoimy pod ścianą. Że dobrze by nam zrobiło, gdyby każde działało po swojemu. Że jestem już zmęczona ciągłymi rozmowami o tym, jak usprawnić to, czy tamto. I Marcin na pewno też jest tym zmęczony.
Czuję mocno, że czas na jakieś przeorganizowanie. Że jako para jesteśmy super, ale każde z nas ma inne podejście do rozwijania biznesu. No jasne, przecież jesteśmy tak różni!
Marcin robi takie świetne rzeczy!!! Wierzę całą sobą, że jego ceramika (bo to JEGO dzieło, ja tam tylko wtrącałam jakieś drobne uwagi co do kształtu ucha ;)) ma przed sobą przyszłość!
Ale w tej przyszłości widzę siebie już w trochę innym miejscu. Tęskno mi do zanurzenia się w takim totalnie moim świecie tworzenia. Malowania w inny sposób. Nie ingerowania w to, co robi mój mąż i vice versa. Myślę, że z czasem nasza praca nabierze innego rytmu, mam nadzieję że jakoś to przeogranizujemy…
0 Comments