Co jakiś czas ktoś pisze do mnie z pytaniem, jak zacząć przygodę z malowaniem na porcelanie/ceramice.
Nawet jeśli nie zamierzacie zajmować się tym zarobkowo, taki eksperyment może okazać się fantastyczną zabawą dla każdego, kto ma jakikolwiek pociąg do plastyki.

Opowiem, jak u mnie wyglądały początki.
Lubię zmiany, ale te duże wprowadzam zwykle baaardzo powoli…
Nie inaczej było z malowaniem kubków – od zamiaru do realizacji upłynęło ponad pół roku.

1. Jeszcze chodząc do starej pracy, wpadałam co kilka dni do pobliskiego sklepu plastycznego po pojedyncze pędzelki oswajając się z tematem… Albo lubiłam buszować w marketowych działach z tanią porcelaną i kupować pojedyncze sztuki… tak na zapas 😉 Naprawdę warto robić takie zakupy „na żywo”, rozeznać się w tym, co nam się dobrze trzyma w dłoni i czy pędzelek ma dokładnie taką końcówkę, o jaką nam chodzi.

2. Farby! Gorąco polecam Decorfin (zwłaszcza te kryjące, czyli „opaque”) oraz równie piękne, ale bardziej „lejące się” Pebeo. Od początku kupuję je na szalart.pl oraz na sklepdlapastykow.pl
Na początek wystarczy kilka kolorów bazowych, których mieszanie da nam szerokie pole do popisu.

3. Spirytus do odtłuszczania, waciki, patyczki higieniczne i … LUSTERKO! Odkryłam, że jest bardzo pomocne w ocenie napisu. Dopiero lustrzane odbicie wyraźnie pokazuje mi, czy wyraz nie przechyla się zbytnio.

4. Z podanych wyżej elementów można stworzyć całkiem sensowny zestaw prezentowy! Dla kogoś, kto chciałby zacząć, ale nie może się zebrać w sobie i SPRÓBOWAĆ. Znacie kogoś takiego? Podeślijcie mu ten wpis! 🙂

5. I jeszcze jedna inspiracja: nie wiem, czy odważyłabym się spróbować, gdybym nie poszukała w Internecie HISTORII INNYCH TWÓRCÓW. Najbardziej oczarowały mnie reportaże na blogu innezycie.com. Nic mi tak nie dodało skrzydeł, jak tamte historie!


Powodzenia!

Categories: Ceramiczne kulisy

0 Comments

Dodaj komentarz

Avatar placeholder

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *