O czym jest Twój plan? Dokąd ma Cię zaprowadzić?
Mój plan na 2021 rok ma mnie zaprowadzić do NAJLEPSZEGO SAMO-POCZUCIA. Chcę się czuć w swoim ciele i w swoim życiu TAK DOBRZE, jak jeszcze nigdy dotąd. Podsumuję dwa najważniejsze wnioski z 2020 roku jako inspiracje do zmian w 2021 roku:
1. Wiosną 2020 doświadczyłam kilku tygodni odżywiania się głównie roślinami i czułam się…CUDOWNIE !!! Pozytywne myślenie poszybowało w górę, waga spadła o kilka kilogramów i miałam tyle energii!!!
Niestety miałam też nieprzepracowane pewne kwestie, z powodu których wróciłam do „normalnego” jedzenia. Na przykład brak pewności siebie w podążaniu swoją drogą, kiedy wszyscy domownicy zajadali się „normalnym jedzeniem”. Różne napięcia, które mi wtedy towarzyszyły sprawiały że wciąż miałam ochotę „uciekać” do tego co znane i „wygodne” – w takim konformistycznym znaczeniu.
Dzisiaj wiem, że im bardziej odczuwam różne frustracje i stres, tym bardziej powinnam trzymać się zdrowego jedzenia. Tego, co JA uważam za zdrowe
A nie czekać, aż moje życie na tyle się poukłada, że będę mogła wreszcie „pozwolić sobie” na odżywianie się zgodne z moimi najgłębszymi pragnieniami. Bo ja pragnę jeść zdrowo. Prosto. Jak najmniej przetworzonego.
A słodyczowe zachcianki (albo pyszne kanapki z szynką i sosem tatarskim), jakkolwiek uporczywe by nie były, nie mają nic wspólnego z PRAGNIENIEM. PLAN NA 2021: odżywiać się zgodnie z tym, czego PRAGNĘ (i na ten temat stworzę coś nowego w Internecie).
2. Drugą ważną rzeczą, jakiej się o sobie dowiedziałam w 2020 roku było doświadczenie siebie bez tej całej „kobiecej” otoczki, na jakiej budowałam dotychczas swoje poczucie wartości. Mija rok, odkąd uparłam się, że polubię siebie bez makijażu. To było dosyć trudne…
„Odstawiłam” makijaż w styczniu, a zaczęłam LUBIĆ jego brak dopiero w okolicach…sierpnia. Oswoiłam się z tym i poczułam, że już go nie potrzebuję, by lubić swoją twarz. Zresztą brak tapety na twarzy + unikanie nabiału sprawił, że moja cera nie potrzebowała już takiego maskowania
Jednak wraz z końcem roku poczułam potrzebę powrotu do DELIKATNEGO podkreślania twarzy, ale nie ma mowy o powrocie do takich ilości makijażu, jak przed 2020 rokiem.
W 2020 roku doświadczyłam też, że szkoda życia na czekanie, aż nadarzy się „okazja” by się ładnie ubrać. Przez całe życie lubiłam czytać i oglądać piękne kobiety i ich stroje (moja mama i siostry też zawsze lubiły się stroić i podziwiałam je), a ja sama nie miałam odwagi, by celebrować ozdabianie siebie z większą fantazją i śmiałością. To nie tak, że narzuciłam sobie taką zasadę, że „kobiety powinny się stroić”. Ja właśnie zawsze wybierałam prostotę i opierałam się tej fantazji, by się wystroić. I tak naprawdę czułam, że pozbawiam siebie jakiejś formy celebracji i zabawy. Odbierałam sobie radość z możliwości ozdabiania swojego wspaniałego ciała. Fakt, że jadłam za dużo i zajadałam wiele emocji sprawiał, że czułam się w swoim ciele niekomfortowo i odkładałam wiele sukienek na „lepsze czasy”.
W roku 2020 postanowiłam totalnie pójść w nijakość, w bylejakość. W bezpieczną neutralność. W dodatku ścięłam swoje długie włosy o połowę i poczułam się jak Nick Carter z Backstreet Boys
Dzięki temu doświadczyłam w pełni, czego już nie chcę w moim życiu. W Sylwestra postanowiłam pozbyć się wielu swoich nudnych, znoszonych rzeczy. I wyskoczyłam na spontaniczne zakupy do ciucholandu
I to były jedne z najprzyjemniejszych zakupów w moim życiu W nowy rok wchodzę więc z planem CELEBROWANIA SIEBIE
Nie godzenia się na bylejakość, na utarte schematy. Odważnego pójścia za tym co nowe, kolorowe
zarówno w tym, co wkładam na siebie i W SIEBIE
Categories: Opowieści różnej treści
0 Comments